spotkałem ją
w tym barze
do którego zaglądam nierzadko
okazało się
że mamy
wspólnych poglądów stadko
jak masz na imię?
spytałem
uśmiechnęła się tylko
okazało się
że jak nikt z nikim
umiemy sobie patrzeć w oczy
i nibywojny
o to co nas różni
bez wytchnienia toczyć
jak masz na imię?
spytałem
uśmiechnęła się znowu
i tak ciekawie nam się gawędziło
o tym co w życiu się liczy
i tak interesująco
milczało się nam
o niczym
że zanim zrozumiałem
ważność tego spotkania
świeca na naszym stoliku
dopaliła się
do rozstania
jak masz na imię?
spytałem...
na serwetce
którą - nim zniknęła
podała mi przez okno
napisała
nie martw się
ja wrócę
i będę z tobą zawsze
a na imię mam
samotność
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz