jestem
wiodącym życie tułacze
bezbrzeżnie oddanym
poezji
tkaczem
zbiegły od świata
w bezlęku zakątku
uprządłem zawiłą nić nierozsądku
z mrzonek bezwiednych
snów niedośnionych
wysnułem twój powab – cud objawiony
i skrycie
z tych nici powabiu utkałem
tkaninę – zmyślinę
pachnącą twym ciałem
i noszę jej lekkość – nikczemny bluźnierca
złożoną sekretnie
w kształt nibyserca
gdy oddech świtu
lub zmierzchu westchnienie
otuli w jej zwiewność
twe nieistnienie
przybiera
kształt piersi twych
bioder i ramion...
i zwolna
bezwolną
mam ciebie całą
zmyślinę – dziewczynę
uległą lubieżnie
którą zniewalam
i którą mierzwię
z którą – ku żądz cielesnych uciesze
bezwstydnie
i szczerze
wzajemnie
grzeszę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz