z
wojen i potyczek
z
bezimiennych pól bitewnych
wpośrodku
nocy
powracam
do naszego zamczyska
gdzie
śpisz
z
ogrodów zaśnienia
wywabiam
cię bezdźwiękiem pocałunków
za
każde muśnięcie ustami
dziękujesz
mi dreszczem i westchnieniem
ośmielony
tym
natrętnie
i nieuchronnie
stąpam
wargami
po
ścieżkach twego ciała
aż
zakwitniesz rosą
której
krople parzą mnie pożądaniem
nie
otwierasz oczu
nie
widzę
kto
skrywa się pod drżącymi powiekami
nie
myślę
kto
dotyka cię moimi dłońmi
nie
słyszę
kto
szepcze twoje imię
wierzę
że
to ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz